Weekendowe prace ogrodowe i wczorajszy permanentny deszcz nastroiły mnie do napisania kilku słów o Hunterach. Legendarne już kalosze ma chyba każda fashionistka w Polsce. Ale nie każda umie nosić. Jedną z podstawowych zasad dobrego gustu jest dostosowanie ubioru do okoliczności. Kiedy Huntery były w naszym kraju nad Wisłą rzadkością ostentacyjnie można było obnosić się ze swoimi królewskimi gumiaczkami. Dziś stały się tak powszechne, że o ile nie są dopasowane do sytuacji, nie stanowią już same w sobie stylowego gadżetu. Zatem jeżeli nie leje, nie mży, albo nie ma na chodnikach pośniegowej pluchy, w mieście wyglądają dość groteskowo. No chyba, że do miejskiej dżungli brniesz po polach i lasach, przez błoto… wtedy jesteś usprawiedliwiona….
Skąd wynika taka światowa popularność marki??
Hunter to symbol brytyjskiego wiejskiego stylu życia. Firma została założona w szkockim Edynburgu 1856r przez amerykańskiego przedsiębiorcę Henry Lee Norrisa. Początkowo pod nazwą Rubber Company zatrudniała 4 osoby. W 1875 zatrudniała już 600. Szybko buty przez nich produkowane przyjeły się wśród ludności rolniczej jako praktyczne obuwie robocze. Ale to nie był koniec wzrostu firmy. Produkcja wellingtonów dramatycznie zwiększyła się wraz z nadejściem I wojny światowej, kiedy firma została poproszona przez ministra wojny o stworzenie solidnego buta odpowiedniego do warunków w zalanych, błotnistych okopach. Wyprodukowano ponad milion par na potrzeby armii. Kolejne wielkie zamówienie przyniosła II wojna światowa.
Najsłynniejszy model wellingtonów zielony Hunter powstał prawie 70 lat temu w zimie, 1955r. Były to pierwsze kalosze z ortopedyczną konstrukcją znane, jako Oryginal Hunter. Od 1977 firma zaczęła dostarczać wellingtony do królewskich gospodarstw. Hunter otrzymał królewską rekomendację od Księcia Edynburga. A w 1986 taką rekomendację marce, gwarancję najwyższej, jakości wydała Królowa Elżbieta. Od 1980 roku Huntery stały się elementem kwintesencji stylu życia wyższych klas i tak pozostaje do dziś. Ale każdy nawet niżej urodzony może sobie za równowartość 100 funciaków kupić poczucie przynależności do elity i nosić kalosze jak brytyjska monarchini. Oto jak gumiaki z Edynburga zrobiły światową karierę na miarę Franka Sinatry
2 komentarze:
Doskonałym uzupełnieniem są ubrania Barbour wywodzące się z tego samego pnia. Choć przyznasz, że kobieca linia ubrań Barboura jest bardzo rzadko w Polsce spotykana, o tyle z męska w dużych miastach nie ma większego problemu. Styl, jakość, jakość i jeszcze raz jakość - to się rzuca w oczy patrząc na Huntery i Barboura. Ostatnio kupowałem sobie świetną torbę Barboura w sklepie http://www.countryattire.com/
Mają darmową przesyłkę do Polski.
Masz rację, chociaż ja swoją kilka lat temu kupiłam w Polsce, w Peck & Cloppenburg. Niestety od kilku sezonów już są u nich niedostępne. Pozostają zakupy przez internet, albo przy okazji zagranicznych podróży. Polecam sklep przy londyńskim Regent Str 73-77 albo 134 Long Acre, na Covent Garden
Prześlij komentarz