Wasze komentarze prowokują mnie do odpowiedzi
cytat
"a ja mam taką wątpliwość: uczono mnie, że styl jest spójny i
odzwierciedla charakter, osobowość, tryb życia. O ile oczywiście zgadzam się że
trochę inaczej wygląda się w pracy, czy na randce, grilu etc. to razi mnie
kiedy kobieta w tych trzech przykładowych sytuacjach wygląda skrajnie różnie
jeśli chodzi o stylistykę. Dla mnie jeśli ktoś ma w szafie ciuchy ze skrajnie
różnych światów, to nawet jeśli umie je dobrze zestawić ze sobą i do
okoliczności, to jest przebrany. Za każdym razem w kogoś innego. Kobieta mająca
własny styl jest spójna, jej styl jest odczytywalny niezależnie od tego czy ma
wolny weekend czy jest na zebraniu, to będą różne ciuchy, ale klimat
określonego stylu będzie zawsze zachowany.
Owszem, Amal jest piękną kobietą, ma gust i kasę, każda stylizacja jest dopracowana. Ale właśnie, to są stylizacje, za każdym razem się stylizuje, za każdym razem na kogoś innego"
Owszem, Amal jest piękną kobietą, ma gust i kasę, każda stylizacja jest dopracowana. Ale właśnie, to są stylizacje, za każdym razem się stylizuje, za każdym razem na kogoś innego"
No, a ja się z tym kompletnie nie zgodzę. Czy premier Kopacz ma styl ? Można by sądzić, że tak. Zawsze jest spójnie w żakiecie i na obcasach. Ale wg. mnie to kolejna urzędniczka w garsonce, o której trudno powiedzieć, że jest stylowa, bo niczym się nie wyróżnia, a o jej duńskiej koleżance po fachu, a dress code ten sam, tak się mówi, stylowa kobieta ta Helle Thorning Schmidt, więc chyba
nie w spójności stylizacji siła.
Rzeczywiście jeśli kobieta ma wyczucie, widać to niezależnie czy jest w dżinsach czy
wieczorowej sukni, ale styl to są właśnie stylizacje, słowo stylizacje pochodzi
od słowa styl. Bez stylizacji nie ma stylu, jest jeden wielki mess i przypadek.
Większość kobiet nie ma na siebie pomysłu, nie ma
odwagi, nie widzi siebie dostatecznie klarownie, w gruncie rzeczy często nawet nie zna odpowiedzi na pytanie jaka
jest i jaka chciałaby być. Prowadząc prywatne konsultacje ze stylu często spotykam
się z tym problemem. Styl rzeczywiście odzwierciedla osobowość, każdy ją ma, ale nie każdy potrafi zidentyfikować.
Gdybym miała jednym
słowem określić czym jest styl ?
Powiedziałabym właśnie, że styl to pokazanie ubraniem, jaka jestem, jak
czuję się sama ze sobą. Im więcej mamy pewności siebie tym bardziej wyrazisty
jest nasz styl. Ale my kobiety mamy się ze sobą różnie, każdy poranek przynosi nowy start…. Bywamy romantyczne, wściekłe, zmęczone, chcemy wyglądać profesjonalne
albo wyglądać seksownie…. Sedno stylu tkwi w tym by być prawdziwą, a
przebieranką nazwę właśnie ubieranie się nieadekwatne do swojego samopoczucia,
okoliczności i sytuacji. Nie
można wyglądać jak dama, nie czując się damą.
To jak ubiera się Amal pokazuje
jedną rzecz, że niezależnie od
okoliczności dobrze czuje się w swojej skórze, jest swobodna, może być tym
kim chce. Raz dorosłą kobietą, raz
dziewczyną, raz zbuntowaną nastolatką. I
to bynajmniej nie są przebieranki, to prawdziwa świadomość siebie, odwaga i umiejętność pokazywania wszystkich swoich twarzy. Sama znam to z
autopsji. Raz rano mam ochotę na obcasy, ołówkową spódnice i futro z norek,
raz na podarte dżinsy i ramoneskę. Moja
szafa jest stosunkowo nieduża, ale są tam klasyczne, eleganckie szpilki i burleskowe szpilki i męskie
półbuty i trampki i sztyblety
i espadryle i właściwie buty w każdym
stylu….. To są babskie humory i zabawa. Nie mam poczucia, że mój styl jest niespójny, choć często bywa skrajnie różny, ale zawsze niesie w sobie mnie samą, moje poczucie gustu, mój indywidualizm, mój wybór w zestawieniu ubrań i dodatków. To zawsze jestem ja, niezależnie czy w trampkach i słomkowym kapelusiku, czy na obcasach i jedwabnej sukience. Styl polega na świadomości i świadomym noszeniu tego co ma się na sobie.
Styl Amal jest w brew pozorom bardzo spójny,
chociaż stylizacje bardzo różne, ale w każdej z nich jest konsekwencja, dbałość
o detal, indywidualizm, kobiecość i
odwaga by być sobą. Każda z jej stylizacji w gruncie rzeczy czerpie z klasyki, ale klasykę wcale nie trzeba rozumieć dosłownie. Kobiety postrzegane jako
stylowe zawsze są jakieś, są wyraziste. Inaczej nikt nie zwróci na ich styl uwagi. W tym samym duchu ubiera się inna ikona
mody Olivia Palermo. Jak przyjrzycie się jednej i drugiej Pani można by
wymieszać ich szafy, bo obie choć każda ma swój indywidualny touch, ubierają się podobnie. Radośnie, z pazurem, kolorowo, czasem szaleńczo, czasem
seksi,czasem nobliwie i konserwatywnie. Obie maja wspólną cechę
lubią ciuchy, lubią siebie i nie boją się być
oceniane. Na tym dla mnie polega styl, pokazuje prawdziwą kobiecą osobowość,
która dzień po dniu zaskakuje na nowo.
.
.
18 komentarzy:
Jestem w Pani wieku, lubię ubierać się młodzieżowo, na luzie (w pewnych sytuacjach) jednak moim zdaniem poszarpane jeansy w pewnym wieku wyglądają niestosownie (delikatnie mówiąc). Lubię Pani styl i klasę, ale ten ubiór kompletnie do Pani nie pasuje, to tak jakby chciała zanegować swój wiek.
Pozostawię bez osobistego komentarza. Odsyłam tu : http://womenmoneyandstyle.com/in-love-with-my-boyfriend-jeans/
w materiale między innymi. Większość nazwisk poniżej powszechnie uważana jest za stylowe, doskonale ubierające się kobiety.
Jennifer Aniston rocznik 1969
Gwyneth Paltrow rocznik 1972
Sarah Jessica Parker rocznik 1965
dorzucę jeszcze kilka nazwisk, fanek poszarpanych dżinsów.
Ewa Mendes rocznik 1974,
Elle Mcpherson rocznik 1964,
Charlize Theron 1975
Gwen Stefani 1969
Jenifer Lopez 1969
rzeczywiście trudno przyłapać Kate Middelton na takim stroju ale zaręczam to nie kwestia wieku decyduje, a konwenanse. Szczęśliwie ani gwiazdy Hollywood, ani Amal Alamuddin, ani ja nie musimy trzymać się królewskiej etykiety.
Brawo ! Dziękuję za dwa ostatnie wpisy zwłaszcza, choć zawsze jest u Pani interesująco, ale ujęła Pani bardzo trafnie czym, tak naprawdę , jest styl i stylowa kobieta. Moim zdaniem styl wymaga też pewnej lekkości, naturalności i niewymuszenia, to jak wyglądamy wypływa niejako z tego, co nam w duszy gra ... danego dnia. Odnoszę wrażenie, że Polki ubierają się bardzo "sztywno" i często niestosownie do okoliczności.
Prosze nie słuchać bzdur w stylu "nie wypada nosić poszarpanych jeansów" - nie wypada raczej mieć ciasno w głowie : )
Czekam z niecierpliwością na kolejne wpisy, pozdrawiam, Anna
To lista artystek - odbieramy je trochę inaczej niż tzw. zwykłe kobiety. A, że prawie cała ulica chodzi w podartych jeansach...no cóż... mam 40+ i niestety, to,ze czuję sie młodsza duchem nie znaczy,ze powinnam sie ubierać tak jak moja 21-letnia córka.
Uznałam, że mi z szacunku do czytelniczek w tak dosadnych słowach nie wypada, ale dziękuję że Pani to napisała, Pani Anno.
Klopot z komentarzami polega na tym, ze nie powinny byc dluzsze od samego posta ;-) Niestety skroty myslowe prowadza czesto do nieporozumien. Mimo wszystko sprobuje, choc wyznam, ze nie mam tak lekkiego piora jak Ty i nie zawsze udaje mi sie ubrac moje mysli w odpowiednie slowa.
Otoz kwestia stylu to dla mnie coraz wieksza zagwozdka. Mialam jakies tam swoje wyobrazenie, czym jest styl i jak prezentuje sie elegancka kobieta. Wyglada na to, ze sie mylilam, albo po prostu jestem staromodna konserwa i nie mam pojecia o modzie. No bo tak: skoro Kate Moss jest stylowa (osobiscie uwazam, ze jest), to tysiace jej nasladowniczek juz nie moga byc za stylowe uwazane - kopiuja, nie wnoszac nic od siebie. Olivia Palermo dla mnie stylowa nie jest (podobnie jak Anna Dello Russo), bo to nie sztuka ubrac sie od stop do glow w stylizacje z wybiegu, szczegolnie, gdy ma sie na to finanse.
A teraz bardziej osobiscie: mam wrazenie, ze ubieram sie nie zawsze stosownie, choc sadzilam, ze stylowa to ja jestem - mieszkam w malym miasteczku, gdzie kobiety cenia wygode i praktycznosc, wiec nosza parki do plaskich butow, a ja biegam w trenczu i na obcasach. Tak lubie i tak mi sie podoba, ale czy wypada? W koncu odstaje od reszty. A moze to wlasnie czyni z nas stylowe kobiety? Takie wylamywanie sie? Sadzac po Amal moze faktycznie tak jest...
Pozdrawiam i czekam na wiecej tematow do przemyslen :-)
"Im kobieta pewniejsza siebie, tym bardziej wyrazisty styl" - podpisuję się pod tym czterema łapami;). Świetny styl ma pani, podarte dżinsy (byle by przetarcia omijały okolicę siedzenia) + biała koszula, toż to w dzisiejszych czasach niemal klasyka;).
Ponieważ to mój komentarz został zacytowany we wstępie wpisu, pozwolę sobie się odnieść.
Otóż z zaprezentowanych zdjęć widzę że Olivia ma swój styl, i odzwierciedla to o czym pisałam w komentarzu, że w każdej sytuacji, niezależnie czy są to szpilki, kiecka na randkę czy weekendowy ciuch przebija się wspólna linia stylistyczna.
Nie uważam za stylową, czy też mającą styl kobietę która ma w szafie jednocześnie romantyczną sukienkę w kwiatki i glany albo naćwiekowaną kurtkę. Taka osoba jawi mi się jako zagubiona, nie wiedząca jaka jest i każdego dnia odgrywająca kogoś innego.
Te różne uczucia poranne, o których piszesz można wyrazić ubiorem w obrębie konkretnego spójnego stylu, i chyba dobrze wiesz, że nie chodzi o to by w garsonce udać się na ryby. Uważam że w każdym stylu jest miejsce w szafie na ciuchy bardziej seksowne, bardziej biurowo-oficjalne,wieczorowe czy weekendowe; wszystko w obrębie określonej konwencji, określonego stylu właśnie. A skakanie od sasa do lasa, raz bycie słodką romantyczką a raz zbuntowaną nastolatką ja STYLEM nie nazwę.
pozdrawiam, iwona
Dla mnie przykładem kobiety, która ma styl i klasę jest p. Grażyna Torbicka - niezaleznie czy suknia balowa czy wycieraki i ramoneska, nigdy nie odniosłam wrażenia,ze jest przebrana.Zawsze ubrana stosownie do miejsca i czasu.Niekoniecznie w ostani krzyk mody.
Kiedys na tym blogu mocno była obśmiana p. Monika Olejnik. Cóż, ta pani istotnie nie zawsze sprawia wrażenie eleganckiej, ale moim zdaniem jest stylowa - bo jest jakaś, konsekwenta w swych ubiorach i niestety w tych włosach w wiecznym nieładzie. Może nie powinno sie jej nasladować, ale przecież nie mozna zaprzeczyć,ze jest....no własnie - jest charakterystyczna, jakaś :)
Jakkolwiek różne są Wasze opinie, cieszę, że tak żywo komentujecie.
Styl to konsekwencja - wystarczy spojrzeć na 3-4 stylizacje Kate Lanphear czy Emanuelle Alt - od razu widać, że kobiety mają swój STYL nie do podrobienia. Wyglądają różnie w zależności od okazji, ale zawsze trzymają się jednej stylistyki, konwencji. W 100% zgadzam się w tym temacie z Iwoną. Ktoś, kto skacze po stylach z kwiatka na kwiatek, może wygląda ładnie, ale nie można o nim powiedzieć, że ma wypracowany styl. Albo ramoneska i glany, albo romantyczne sukienki - trzeba się zdecydować.
Mozna sie zdecydowac na romantyczna sukienke do glanow i ramoneski... Moim zdaniem to wyraz ogromnej pewnosci siebie i wyczucia stylu.
Kolezanki, nie przesadzajcie. Naczytalyscie sie, ze styl=konsekwencja, co ograniczylo wasza percepcje. Kate Moss i Emanuelle Alt to nie jedyne stylowe kobiety na swiecie! Tak bardzo was kreci chodzenie non stop w rurkach??? Miec styl to znaczy wygladac dobrze niezaleznie od okolicznosci ale odpowiednio do sytuacji.
mamy po prostu inną definicję stylu, co nie oznacza że jesteśmy ograniczone. Pod to, co piszesz można podciągnąć dowolny misz-masz w szafie, byleby kobieta dobrze wyglądała, a pomiędzy "wyglądać dobrze" a "mieć określony styl" jest jak dla mnie spora różnica.
I slusznie, bo roznica jest spora. Tak, dla mnie "stylowo" oznacza szykownie i elegancko. Wydaje mi sie, ze dla autorki tego bloga tez. Nie uwazam jednak, ze "miec okreslony styl" to cos nagannego lub nudnego. Bron Boze! Ale zachowajmy zdrowy rozsadek. W komentarzach pod jednym z poprzednim postow wymieniono zjawisko zwane "dzidzia piernik" jako przyklad niesamowitej konsekwencji stylistycznej...
Drogie Panie, przytoczę pewną sytuację, która mi się przydarzyła pewnego dnia, gdy postanowiłam wyskoczyć na spotkanie z przyjaciółkami w nowo zakupionej bluzce w ultra modnym wtedy sportowym stylu(pełno takich bluz pojawiało się na popularnych blogach modowych i na plecach celebrytek). Jakie było moje zaskoczenie, gdy koleżanki jedna przez drugą komentowały: "O, a co ty dziś tak w nie twoim stylu?"lub "Ta bluza to zupełnie nie twoja bajka" Byłam w szoku, bo nie wiedziałam, że mam "swój styl"; przeważnie ubieram się w marynarki(mam ich kilkanaście- uważam że świetnie podkreślają moją figurę klepsydry), trencze, koszule i jedwabne bluzki. Mam kilkanaście rzeczy w szafie, które totalnie kocham, mam kilka lat i noszę w różnych zestawach(i one definiują"mój styl"), ale od czasu do czasu wpadnie mi do głowy "genialny" pomysł, żeby kupić "najmodniejszą rzecz w tym sezonie" i często okazuje się, że ta rzecz trafia na listę: Total love, ale czasem na listę: "Ta bluza to totalnie nie twoja bajka" :) Pointa jest taka, iż nie ważne czy ubieracie się modnie, czy "stylowo", czy jak "dzidzia piernik", ważne, że to WASZ STYL i wy go sobie wybrałyście świadomie(lub nie) i jesteście z tym stylem kojarzone- niezależnie czy jest modny, czy nie! Za dawnych dobrych lat :) taka, dajmy na to Jackie Kennedy, miała swoje białe rękawiczki, cygaretki z wysokim stanem, pastelowe sukienki, toczki, perły i itp. Miała swój styl, który promowała przez całe życie. I to jest dla mnie właśnie ta tajemnicza "antymateria", trudne do uchwycenia "coś" na którą mówimy STYL.
Ps. obecnie, w dobie przesytu, gdy gwiazdy dostają tony ciuchów od setki projektantów, możemy zaobserwować taki właśnie wszechogarniający eklektyzm, o którym(w moim odczuciu) pisze autorka bloga. Dostajemy tysiące bodźców, setki inspiracji i mam wrażenie, że wiele gwiazd i zwykłych kobiet, chce spróbować wszystkiego co widzi i tym próbom nigdy nie ma końca, bo co chwile pojawia się coś nowego. To chyba znak naszych czasów. "Biedna" Amal czy inna Olivia, nie może się zdecydować w co najbardziej kocha się ubierać, bo jak tu wybrać pomiędzy szpilkami od Louboutin, a trampkami od Louis Vuitton? Prawdziwy wybór Zofii :)
Dziękuje za wspaniały, obszerny komentarz. Czy chodziło mi o eklektyzm w stylu i brak zdecydowania ? nie. Chodziło mi o to, że jeśli mamy osobowość to widać ją w każdej stylizacji. Nie można w szpilkach od Louboutina wybrać na wycieczkę za miasto bo to brak gustu i niestosowność, trzeba wybrać trampki od LV. I odwrotnie na przyjęcie w ambasadzie lepiej wybrać obcasy, niż najdroższe i najmodniejsze sportowe buty. Styl to też wiedzieć co i gdzie. Nasze życie jest różnorodne, raz na lotnisku, raz na balu, raz na garden party, raz na grillu, dlatego nie wyobrażam sobie, że trzymając się jednej konwencji zawsze wypadniemy na 5+. Prowadziłam niedawno w weekend warsztaty ze stylu dla Polpharmy w centrum kongresowym Ossa...w jakiejś wsi w centrum Polski wielki obiekt, tysiąc pokoi ...dużo firm jednocześnie organizujących dla swoich pracowników zajęcia , ludzie z wielu korporacji na rożnych szkoleniach, integracjach itd....jakże żenujące i śmieszne było obserwowanie kobiet w obcisłych sukienkach i szpilach przechadzających się po trawiastym, zalesionym terenie...totalny brak profesjonalizmu... jeśli widzę kobietę w takich weekendowych integracyjnych okolicznościach tak ubraną...jedyne co mi się nasuwa, to że jest gotowa się integrować i to bardzo, zwłaszcza po nocy.
Dziękuję za odpowiedź na mój wpis powyżej. Bardzo się ucieszyłam, bo nie spodziewałam się odpowiedzi. Zgadzam się z Panią w 100% jeśli chodzi o ubiór stosowny do okazji. Uważam, że jeśli odnalazłyśmy swój styl, to jest nam bardzo łatwo ubrać się na każdą okazję za pomocą tego, co mamy w szafie. Ja już jako nastolatka postawiłam na klasykę i trzymam się tego przez całe życie. Nawet jeśli idę na grilla na działkę do znajomych, to wkładam na siebie ulubiony kaszmirowy sweter(może tylko ten trochę starszy), granatowe jeansy i skórzane mokasyny, bo ja te mokasyny, jeansy i ten sweter noszę i na wypad za miasto i do pracy, oczywiście zestawione np. ze spodniami w kant(mówię tu o swetrze). Natomiast nie pobiegnę do sklepu po najmodniejszy dres wprost z placów szafiarki i nie kupię najmodniejszych trampek za 500 zł, bo to po prostu nie byłabym ja. Chodzi mi o to, iż jestem przekonana, że w obrębie własnego stylu wystylizujemy się na każde wyjście, bądźmy wierne swoim upodobaniom. A nie jeśli akurat w modzie są złote zegarki na pół ręki, to ja biegnę po taki zegarek(choć tak naprawdę zawsze nosiłam skromne zegarki) lub te nieszczęsne trampki od LV :) to znaczy, że jestem zagubiona w tym natłoku inspiracji modowych, które nas zalewają za wszystkich stron. Wracając do mnie, to ja po prostu nienawidzę trampek i choćbym miała wychodzić tylko na grille lub ogniska w lesie do końca swoich dni to nikt, nigdy nie zobaczy mnie w trampkach, choćby cały świat w nich chodził, to ja nie będę, bo zwyczajnie to nie mój styl :) To tylko taki przykład, który mam nadzieję obrazuje o co mi się rozchodzi :)
Ps. Proszę wybaczyć tym paniom z weekendowych konferencji, zazwyczaj mają powiedziane, że obowiązuje je na takim szkoleniu strój formalny, to się stosują nie sprawdzając w internecie gdzie leży Ossa :) i tak potem brodzą po tamtejszym lesie w szpilkach.
i o to mi od początku chodziło, o odróżnienie różnych okoliczności od różnych stylów.iwona
Prześlij komentarz