Prawdą jest, że postawą i sposobem chodzenia komunikujemy nasz stosunek do samych siebie. Nie ma nic złego w byciu dumną i pewną siebie kobietą, nawet jeżeli przez stulecia wmawiano kobietom, że skromność jest ich największą cnotą.
5 komentarzy:
Anonimowy
pisze...
Tak! Zgadzam się! Dziękuję, że to napisałaś. Uczę się tego choć trudno pozbyć się wieloletnich nawyków. Ale gdy niespiesznie kroczę ulicą z wysoką podniesioną głową, wyprostowanymi plecami i pogodnym wyrazem twarzy od razu czuję się wyższa, zgrabniejsza, piękniejsza... I właśnie myślę o tym, że może jakiś super przystojny mężczyzna, albo nawet trzech, idzie za mną i patrzy z podziwem. Choć to zwykle nie jest prawdą. Pozdrawiam serdecznie Carmen
Przez stulecia kobiety były obserwowane, ich grzeszki - jeśli wychodziły na jaw - nigdy nie uchodziły im na sucho, w przeciwieństwie do męskich. Dwoma głównymi obowiązkami kobiet było urodzić syna i dbać o opinie na temat swój i męża. Samoekspresja, jeśli w ogóle była możliwa, była dozwolona w dziedzinie robotek ręcznych i szycia strojów. Jest w tym zdaniu de la Renty przewrotność, sugeruje ono bowiem, ze kobieta ubiera się dla mężczyzny a nie dla siebie, czy dla własnej wygody i satysfakcji, czyli to zdanie tak naprawdę brzmi tak: skoncentruj się na tym, jak widza cie mężczyźni i staraj się w oczach mężczyzn wyglądać, poruszać się, wypaść jak najlepiej. Tak, jakby sufrażystki nigdy nie spaliły biustonoszy ;) jakby nigdy nie było Coco Chanel. Gdyby to było wypowiedziane tak "Walk as if you were leadnig three men" bardziej by mi się podobało, ale czytałam parę wypowiedzi de la Renty i raczej nie o to mu chodziło.
Kobiety często zaniżają znaczenie własnych osiągnięć i pozycji. W świecie zawodowym spotykam się z sytuacjami, gdzie kobieta sama stawia się w sytuacji: "ja tu jestem po to by ciężko pracować, nie muszę błyszczeć". Powinnyśmy błyszczeć. A odpowiedni strój i postawa dają nam do tego możliwości, jeśli nie znajdujemy ich we własnym charakterze czy przyzwyczajeniach.
Wczoraj miałam na ten temat ciekawą dyskusję. Sama zdałam sobie sprawę jak mocno jestem samokrytyczna. Miałam przekonanie, że żaden szczególny sukces zawodowy nie jest moim udziałem. Co ciekawe, na pytanie, a co uważałabyś za sukces? ze dziwieniem stwierdziłam, że najzwyczajniej nie znam odpowiedzi. Po prostu nie wiem. Muszę to głęboko przemyśleć, bo jak osiągnąć sukces skoro nie wiem gdzie jest mój cel.
Wydaje mi sie, ze mozna chodzic dumnie wyprostowana, z podniesionym czolem i wciaz pozostac skromna. W moim odczuciu skromnosc to nie lekcewazacy stosunek do samej siebie, ale nie klucie w oczy innych swoimi osiagnieciami (nie tylko na polu zawodowym).
5 komentarzy:
Tak! Zgadzam się! Dziękuję, że to napisałaś. Uczę się tego choć trudno pozbyć się wieloletnich nawyków.
Ale gdy niespiesznie kroczę ulicą z wysoką podniesioną głową, wyprostowanymi plecami i pogodnym wyrazem twarzy od razu czuję się wyższa, zgrabniejsza, piękniejsza...
I właśnie myślę o tym, że może jakiś super przystojny mężczyzna, albo nawet trzech, idzie za mną i patrzy z podziwem. Choć to zwykle nie jest prawdą.
Pozdrawiam serdecznie
Carmen
Przez stulecia kobiety były obserwowane, ich grzeszki - jeśli wychodziły na jaw - nigdy nie uchodziły im na sucho, w przeciwieństwie do męskich. Dwoma głównymi obowiązkami kobiet było urodzić syna i dbać o opinie na temat swój i męża. Samoekspresja, jeśli w ogóle była możliwa, była dozwolona w dziedzinie robotek ręcznych i szycia strojów. Jest w tym zdaniu de la Renty przewrotność, sugeruje ono bowiem, ze kobieta ubiera się dla mężczyzny a nie dla siebie, czy dla własnej wygody i satysfakcji, czyli to zdanie tak naprawdę brzmi tak: skoncentruj się na tym, jak widza cie mężczyźni i staraj się w oczach mężczyzn wyglądać, poruszać się, wypaść jak najlepiej. Tak, jakby sufrażystki nigdy nie spaliły biustonoszy ;) jakby nigdy nie było Coco Chanel.
Gdyby to było wypowiedziane tak "Walk as if you were leadnig three men" bardziej by mi się podobało, ale czytałam parę wypowiedzi de la Renty i raczej nie o to mu chodziło.
Kobiety często zaniżają znaczenie własnych osiągnięć i pozycji. W świecie zawodowym spotykam się z sytuacjami, gdzie kobieta sama stawia się w sytuacji: "ja tu jestem po to by ciężko pracować, nie muszę błyszczeć". Powinnyśmy błyszczeć. A odpowiedni strój i postawa dają nam do tego możliwości, jeśli nie znajdujemy ich we własnym charakterze czy przyzwyczajeniach.
Wczoraj miałam na ten temat ciekawą dyskusję. Sama zdałam sobie sprawę jak mocno jestem samokrytyczna. Miałam przekonanie, że żaden szczególny sukces zawodowy nie jest moim udziałem. Co ciekawe, na pytanie, a co uważałabyś za sukces? ze dziwieniem stwierdziłam, że najzwyczajniej nie znam odpowiedzi. Po prostu nie wiem. Muszę to głęboko przemyśleć, bo jak osiągnąć sukces skoro nie wiem gdzie jest mój cel.
Wydaje mi sie, ze mozna chodzic dumnie wyprostowana, z podniesionym czolem i wciaz pozostac skromna. W moim odczuciu skromnosc to nie lekcewazacy stosunek do samej siebie, ale nie klucie w oczy innych swoimi osiagnieciami (nie tylko na polu zawodowym).
Prześlij komentarz