Ciągle dostaje sporo listów na priv takich mobilizacyjnych,
że za rzadko piszę nowe posty. No tak, taka prawda. Trudno mi wygospodarować czas na pisanie. Chociaż
po takim waszym bombardowaniu, nie pozostaje mi nic innego jak zabrać się do
roboty. Dziś będzie dziwny post zainspirowany zdarzeniem z przedwczoraj.
Mieszkam w ścisłym centrum Warszawy. Do największej lansowni stolicy, niejakiej ulicy Foksal ,zamienionej latem w jeden wielki przed-knajpiany ogródek, mam zaledwie dwa kroki.
Mieszkam w ścisłym centrum Warszawy. Do największej lansowni stolicy, niejakiej ulicy Foksal ,zamienionej latem w jeden wielki przed-knajpiany ogródek, mam zaledwie dwa kroki.
O 22 trzydzieści zadzwoniły do mnie koleżanki,
- Hej jesteśmy na
Foksal, przyjdź… przyleź, choćby w szlafroku….
Jako, że byłam już w szlafroku, pomyślałam, ok. miło będzie z nimi poplotkować, ale nie
przebieram się, mam to gdzieś, skoro chciały mnie zobaczyć w szlafroku, idę w szlafroku. Mam już po 40, ale decyzja, że pójdę na Foksal w szlafroku to nie skutek demencji, lecz coraz większego dystansu do samej siebie. Do mojego kremowego pluszowego
szlafroka dołożyłam beżowe szpilki, barokową perłową biżuterię i wieczorową wyszywaną
perłami kopertówkę. Tak wyposażona pewnym krokiem omijając luksusowe samochody zaparkowane w
okolicy ,ruszyłam w kierunku drogich restauracji i warszawskiego skrawka Europy. Notabene takiej
Foksal nie mógłby się powstydzić ani Paryż, ani Londyn czy Barcelona. Życie
tętni na całego.
Dość tego ekshibicjonizmu, bo post miał być nie o tym, tylko
o tym jak nas postrzegają inni.
Połowa sukcesu, jeżeli nie większość by być postrzeganym,
jako elegancka osoba leży nie w tym, co mamy na sobie, ale w tym jak nosimy
ubrania. Zapewne znacie takie kobiety,
które nawet w worku na ziemniaki wydają się być szykowne. To wynika właśnie ze sposobu noszenia ubrań,
lekko, bez atencji wobec tego co mamy na sobie. Włosi nazywają to sprezzatura,
czyli nonszalancja w noszeniu. Znają się
na tym najlepiej na świecie, tworząc kombinacje swobodne i pełne wygody, a
zarazem eleganckie i klasyczne. Zapamiętajcie, SPREZZATURA !!! Lekko, na luzie i bez napinki. Zwłaszcza gdy w grę wchodzą buty na obcasach i wieczorowe dodatki.
Kolejnym ważnym elementem w tym jak jesteśmy postrzegani
przez innych jest mowa ciała. To bardzo
silny komunikat wobec otoczenia. Gdybym wstydziła się
faktu, że mam na sobie szlafrok zamiast sukienki czy po prostu dżinsów byłoby
to widać w mojej postawie. W nienaturalnych
ruchach, niepewnym spojrzeniu, napiętych
barkach. Ja potraktowałam mój szlafrok jak cudowny, miękki, luksusowy płaszczyk
na sierpniowy wieczór i tak się w nim czułam. Swobodnie i pewna siebie. Chcę wam zwrócić uwagę na to, jak ważna w budowaniu
wizerunku jest psychologia, psychologia nas samych. Gdy czujemy się atrakcyjne,
eleganckie, stosownie ubrane i piękne taki komunikat wysyłamy w świat. I
gwarantuje Wam, że świat to tak zobaczy. Jednym z podstawowych elementów
budowania wizerunku eleganckiej, atrakcyjnej kobiety jest wewnętrzne przekonanie, że tak właśnie jest. To mieszanka pewności siebie, swobody, naturalności i pozytywnej energii do siebie samej, co przekłada się na pozytywne, otwarte relacje z otoczeniem. Dlatego tak ważne jest żebyśmy nosiły ubrania w których czujemy się piękne. Noście takie rzeczy jak najczęściej, patrzcie na siebie z zachwytem, żeby to słodkie samopoczucie stało się częścią Was samych, weszło Wam w nawyk, weszło Wam w krew.
Post scriptum
Pod koniec wieczoru koleżanki mnie zadenuncjowały mówiąc do
kelnera- Widzi Pan, same stare wariatki, a ta nawet przyszła w szlafroku...
Kelner spojrzał zdumiony
- To szlafrok?????....Pani jest taka elegancka, myślałem, że to
strzyżone norki.....
8 komentarzy:
Dzięki Ci za dodany post! Ja wprawdzie na priv nie pisałam, ale też nie mogłam się już od dawna doczekać jakiejś nowinki na blogu! I to w tak wielkim stylu "powracasz", brawo! Wyśmienity!
Czy "uczyłaś się" lekkości noszenia ubrań? Bo samo to chyba nie przychodzi. Trzeba przekroczyć pewną barierę psychologiczną, by móc iść z dumnie i wysoko podniesioną głową, gdy przechodnie patrzą na ciebie. Ja wciąż jeszcze miewam z tym kłopoty. Zależy chyba od dnia i humoru;)
Pozdrawiam serdecznie i także zachęcam do częstszych postów!
Weronika
Od wczoraj Twoja niesamowita historia nie może mi wyjść z głowy. Wzbudziła i refleksje, i uśmiech. A dzisiaj przeczytałam coś takiego:
Gdzie jest człowiek, który by nie był inny w szlafroku, a inny we fraku? (Aleksander Fredro,ZAPISKI STARUCHA,IV, 18)
Och, niezle! Kiedy nie doszlam jeszcze do opisu szlafroka bylam pewna ze bedzie to raczej cos jedwabnego, klasycznego ale nigdy "strzyzone norki" ktore to raczej kojarza sie ze szlafrokiem z ikei;)Pozdrawiam!
Tati....ech te szumy na tym ujeciu ,,norek'' ;)
pozdrawiam, Slawek
Niesamowita historia i swietny moral :-D Duzo mozna sie nauczyc od kobiet takich jak Ty. Pisz czesciej, bo Twoje spostrzezenia moga okazac sie pomocne. Warto sie nimi podzielic. Pozdrawiam! D.
Dziękuje za wszystkie komenatrze...bez wariatów świat byłby smutny i mniej kolorowy
Co ma Pani na mysli piszac o wariatach? Wprawdzie nie wiem tez co oznacza slowo "szumy"w komencie hippasa ale nie sadze zeby bylo obrazliwe. Reszta komentarzy tez raczej pochlebna i nie obrazajaca...
pisząc "wariat" miałam na myśli siebie w szlafroku...tylko tyle.
Prześlij komentarz